O nas / Jesteśmy wielcy

Jesteśmy wielcy

Poniżej prezentować będziemy sylwetki opiekunów zastępczych. Zachęcamy Państwa do pisania o swoich rodzinach, przesyłania nam artykułów .

Pierwszą odsłonę mamy w artykule Elżbiety Lipińskiej z Kuriera Szczecińskiego o Annie i Janie Worm.Rodzina ta jest z nami od początku, a p. Ania zasiada w Radzie Fundacji.

 

Dali schronienie 44 dzieciom

Choszczno. Anna i Jan Wormowie otrzymali „Złoty Krzyż Zasługi” od prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Przyczyną wyróżnienia było rodzicielstwo. Nie takie zwyczajne, państwo Wormowie bowiem wychowali do pełnoletności aż szesnaścioro dzieci. Ósemka z nich jest po studiach, sześcioro ma wykształcenie średnie, a czwórka zawodowe.

Żona i mąż na medal
Kiedy w 1966 r. Anna i Jan postanowili się pobrać, musieli spotkać się z dowódcą jego jednostki, ponieważ oficer musiał mieć odpowiednią żonę, która będzie go godnie reprezentować. Młoda ekonomistka zdobyła uznanie w oczach szefa i małżeństwo zostało zawarte. Wychowało dwoje biologicznych i czternaścioro przybranych dzieci. Teraz opiekują się piątką: 19-letnimi Łukaszem i Patrycją zwaną starszą, 16-letnim Mateuszem, 14-letnią Patrycją młodszą i 11-letnią Mają.

W ciągu niespełna 20 lat przez ich dom przewinęło się 44 dzieci. Do innych placówek przeniesiono dwoje, do adopcji przeznaczono pięcioro, a do rodziców biologicznych powróciło osiemnaścioro. Wspominają każde. Cieszą się, że adoptowane maluchy trafiły do porządnych rodzin. Anna i Jan Wormowie do dziś mają kontakt ze wszystkimi. Przybrane dzieci mówią do nich ciociu i wujku.

– One miały biologicznych rodziców, więc uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Jednak już dla ich potomstwa jesteśmy po prostu dziadkami. Mamy dwanaścioro wnucząt od nich, a biologicznych pięcioro. – W niedzielę byliśmy na komunii naszej kochanej wnuczki Oliwii w Szczecinie – mówi pani Anna.

Dzieci pamiętają o nich zawsze


Wormowie błogosławili starszych do ślubów, utrzymują kontakt z ich teściami i nadal pomagają jak mogą. Zwyczajne są telefony, np. taki: „Ciociu, przypomnij mi swój przepis, bo zapomniałam, jak to się gotuje” – w taki sposób odzywa się czasem któraś z przybranych córek. Wychowankowie dzwonią, gdy mają problem lub dzielą się sukcesami z przybranymi rodzicami. Odwiedziny na Żeromskiego to norma.

– Tak jak w każdej rodzinie. Na czas wakacji ustalają terminy przyjazdów. Nie można przestać przecież kochać swoich dzieci. A pojawiają się z mężami, żonami i dziećmi. Od razu oglądają albumy i kroniki. Wigilia to wielkie rodzinne spotkanie. Cieszymy się, że im się układa – dodaje matka, która jak lwica walczy i walczyła o ich dobro. Dzielnie wspiera ją w tym mąż. To właśnie on, emerytowany pułkownik Wojska Polskiego, zaproponował przed laty, aby wychowali jedno przybrane dziecko. Sam miał przybranych rodziców, ponieważ był sierotą wojennym.

Był to rok 1994

Syn Radek i córka Aldona mieszkali już poza domem, który okazał się zbyt obszerny dla ich rodziców. 400 mkw. przy ulicy Żeromskiego wydawało się idealne, aby stworzyć dom potrzebującemu maluchowi. Pani Annie spodobał się ten pomysł i obydwoje postanowili wcielić go w życie. Przeszli odpowiednie badania i kursy, które organizowało wówczas Kuratorium Oświaty w Szczecinie. Mieli przyjąć pod swój dach jedno dziecko, ale los sprawił, że przybyła do nich piątka. Potem dochodziły następne. Bywało, że wychowywali 13–14 naraz.

– Zawsze było u nas gwarno. Doceniamy naszych sąsiadów, że nigdy nie marudzili – uśmiecha się pani Ania.

Cieszy się, że ich biologiczne dzieci wspierają ich w tym, co robią. Są już po czterdziestce. Na początku jednak syn, który zamieszkał w Kołobrzegu, reagował sceptycznie. „Mamo, to nie taka prosta sprawa” – ostrzegał.

Z takich dziadków dumni są wnukowie.

– Wiem, że robią coś naprawdę wyjątkowego. Bardzo ich kocham i jestem zaprzyjaźniony z ich wychowankami. Cieszę się, że mam tak wielką rodzinę – podsumował Konrad Walczak, syn ich córki Aldony, który wpadł w odwiedziny.

Wormowie najpierw prowadzili Rodzinny Dom Dziecka, a w 2007 r. przekształcili się w zawodową, niespokrewnioną z dzieckiem wielodzietną rodzinę zastępczą. W ubiegłym roku zaś stali się rodziną zastępczą zawodową. Opowiadają o wizycie w pałacu prezydenckim. Byli bardzo zaskoczeni wiadomością o zaproszeniu do Warszawy na Międzynarodowy Dzień Rodziny, o którym poinformowała ich pani Maria Jędrzejczyk – kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Tydzień temu przyszło do nich pocztą oficjalne powiadomienie.

– Urząd Wojewódzki przygotował wszystko. Pojechaliśmy ich autem i nocowaliśmy w hotelu „Belweder” – mówi matka wielodzietnej rodziny. Dzieciaki były bardzo zadowolone, chociaż to nie była ich pierwsza wizyta w Warszawie. Podczas wręczania „Złotego Krzyża Zasługi” chwilę rozmawiali z prezydentem i jego żoną. Pani Anna Komorowska powiedziała do swojej imienniczki Anny Worm: „Aniu! Jesteś wielka!”.

– Mój mąż i ja byliśmy zdumieni, że tyle wiedziała o naszej rodzinie. Byliśmy jedyni z województwa zachodniopomorskiego – mówi choszcznianka. Warto dodać, że jest to już drugi „Złoty Krzyż Zasługi” w tej rodzinie. Przed przejściem na emeryturę otrzymał go pan Jan. O swojej rodzinie napisał książkę pt. „Czas przeszły zaliczony. Fakty wspominam”. Zadedykował ją: „Rękopis dzieciom i wnukom poświęcam”. 15 lipca Wormowie będą świętować 20-lecie istnienia swojej wielkiej rodziny.

Elżbieta LIPIŃSKA

Darmowy Program PIT
Dziękujemy za wsparcie:

Kontakt

Zachodniopomorska Fundacja
Pomocy Rodzinie
"Tęcza Serc"


ul. Kolumba 60
70 - 035 Szczecin

Fundacja jest czynna:

pn i pt: 10:00-14:00
śr: 11:00-17:00

tel. 508 170 803
tel/fax (091) 433 27 27